Czas zapomnieć o egoizmie, egocentryzmie i innych ego. Dzieci zawsze pokażą, że mają być na pierwszym miejscu


 

Wychowywanie dziecka jest dla rodziców wspaniałą przygodą oraz niezapomnianym doświadczeniem. Wielokrotnie oczywiście nieznośnym oraz odbierającym wszystkie siły witalne, ale w większości przypadków, wspaniałym i jedynym w swoim rodzaju, Jako ojciec czuję, że moje życie nabrało nowego, absolutnie niespodziewanego sensu. Mógłbym nawet powiedzieć, że o wiele lepszego niż do tej pory. Mówię szczerze, i chociaż nie jest to odmienność poukładana i jasna, cieszę się, że uczestniczę w niej czynnie.

Gdy pojawiła się Aleksandra, byłem zagubiony i niepewny. Na samym początku wiedziałem tylko tyle, że dzieci są fajne, ale płaczą, robią pod siebie kupę i siku, rzygają na wszystko i na każdego, bo nie wiedziałem, że dzieci ulewają mleko czasami. Dlaczego? Po prostu nie interesowałem się tematem wychowywania młodzieży, bo nie musiałem i nie miałem na to ochoty.

Nagle żona oznajmiła mi któregoś dnia, gdy wróciłem z ciężkiej harówki na budowie, że zostanę ojcem i rzuciła mi się na szyję z oczami pełnymi radosnych łez. Byłem lekko zdezorientowany, ale przyjąłem na klatę tą wiadomość. Stwierdziłem wow, to dopiero będzie jazda. Prawdę powiedziawszy czasami wydawało mi się, że nie wiem co się stało, by następnie powiedzieć sobie: „hej, przecież tego właśnie chciałeś, gdy poznałeś tą kobietę, więc o co Ci biega?”

Codziennie zadawałem sobie jednak pytanie czy dam radę. Zastanawiałem się również czy uda mi się zrobić wszystko, aby moje dziecko miało jak najlepiej. Myślę, że jakoś udaje mi się związywać wszystko w niezłą całość. Chociaż początkowo przyznaję, że było ciężko i bałem się czy nie zrobię maleństwu krzywdy. Okazało się jednak, że mimo ciężkich dłoni, dotyk ojca potrafi być delikatniejszy niż niejednej matki.

Nie mogę powiedzieć, że jako młody ojciec, który doczekał się w końcu pierwszego dziecka, nie miałem pewnych wątpliwości. Musiałem zastanowić się nad swoim nowym rozporządzaniem całego życia. Przyznam się, że do tej pory jest to czasami dla mnie kłopotliwe. Jako świadomy egocentryk, musiałem poskromić wielokrotnie sztywne przyzwyczajenia i nietolerancję wobec zajmowania mojego czasu przez osoby trzecie.

W końcu dotarło do mnie, że wszystko co robię ,mimo że czasami naprawdę nie mam czasu na nic innego jak tylko na pracę, tworzę dla moich dzieci. Uświadomiłem sobie, że muszę skoncentrować swoje wszystkie siły na jednym zadaniu – wychowaniu dzieci najlepiej jak się da.

Niedawno pojawiła się na horyzoncie mojego życia druga córka – Alicja. Zupełnie inny charakter, totalnie odmienna osobowość. Tak jak każdy z nas, obydwie są zupełnie od siebie różne i od najmłodszych lat widać to wyraźnie. Dlatego właśnie trzeba się było przygotować psychicznie do tematu, bo gdy jedna będzie lubiła niebieski, druga powie, że chce na czarno i odwrotnie.

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wiem, że obie potrzebują i będą potrzebowały ojca, który poświęci im tyle czasu, żeby mogły powiedzieć w przyszłości: „tato, dziękujemy, że byłeś z nami”

Obecnie jest tak, że dużo pracuję. Mam ku temu swoje powody, nie tylko zawodowe, ale również finansowe. Mimo wszystko zawsze znajdzie się czas dla rodziny i coś do zrobienia w domu gdy Aleksandra przyjdzie i powie: „tatusiu?”. Wiem wtedy, że z pracy nici, bo Aleksi na pewno ma mi coś ważnego do pokazania, albo będzie chciała żebym coś dla niej zrobił. Do tego wszystkiego żona prosi, a jak żona prosi to przekonałem się, że lepiej coś zrobić od razu, bo później są tylko problemy z odkładania obowiązku nałożonego przez drugą połówkę i nici z miłego wieczoru.

 


Budowanie pozytywnych więzi z dzieckiem jest wspaniałe. Często jednak bywa, że nie ma czasu na czas


 

Relacje z dzieckiem buduje się wzajemnością i wspólnymi siłami, a nie w pojedynkę. Każda minuta spędzona z naszymi pociechami sprawia, że czują się pewnie. Wiedząc, że mają u swojego boku kochających rodziców mogą rozwijać swoje skrzydła. Dlatego właśnie córka uczy mnie swojego świata, oraz własnego spojrzenia na pewne sprawy. Jestem urodzonym obserwatorem, więc z wielkim zainteresowaniem i nieposkromioną ciekawością przyglądam się jej codziennym zabawom.

Alicja również dostarcza wielu bardzo interesujących wydarzeń. Skończyła już pół roku i zaczyna przymierzać się do siadania, więc jest na co popatrzeć. Czasami z aparatem w dłoni, razem z żoną oczywiście, wyczekujemy jakiegoś momentu, który można by pochwycić, a który już może się nie powtórzyć.

Staram się posiadać dobę, która ma przynajmniej 28 godzin. Pragnę poświęcać czas moim dzieciom, w szczególności wtedy, gdy akurat dzieją się najważniejsze momenty w ich życiu. Jak to wygląda w praktyce? Bywa różnie, bo nie zawsze jest czas. Zdarza się również, że Aleksi nie chce bawić się z tatą, bo akurat robi coś sama i woli, żeby jej nie przeszkadzać. Jest również i tak, że akurat mam wiele ważnych spraw do zakończenia i wolę aby Aleksandra pobawiła się swoimi najlepszymi zabawkami.

Zwykle się wygłupiamy, bawimy w chowanego lub po prostu się gonimy po mieszkaniu, a bywa i tak, że jestem tylko obserwującym z boku narratorem wszystkich wydarzeń. Najważniejsze, że moja córka wie, że tata jest obok i gdy tylko zechce, może do mnie przyjść.

To nie jest tak, że rodzina nie jest najważniejsza. Sprawy zawodowe są niejednokrotnie ważniejsze nie dla tego, że stoją ponad rodziną. Bywają momenty, gdy czeka się na odpowiedni strzał, zlecenie lub zwykły awans, a dobry rodzic wie, że każde dodatkowe 100 zł w portfelu przeznaczy dla dzieci. Nie ma się co zastanawiać. Trzeba iść z falą. Zarówno dzieci jak i cały świat nie poczeka na mnie. Nikogo nie interesuje moje życie prywatne.

Każdy chce zarabiać pieniądze, a wiele osób nie posiada dzieci, więc bezsensowne jest tłumaczenie im, że dziecko się zrzygało albo zachorowało i boli je brzuszek, głowa albo po prostu ma gorączkę. Nie zrozumieją, a w najgorszym wypadku odpowiedzą, że sprawy prywatne nie powinny wpływać negatywnie na sprawy zawodowe.

 


Ideałów nie ma. Jest świadomość rodzicielska


 

Jakiś czas temu pisałem, że jestem świadomym ojcem. Wiem co to oznacza i nie boję się przyznać, że mimo tego jestem czasami wyłączony z życia rodzinnego, bo praca bo to czy tamto. Wszyscy Ci, którzy mówią, że poświęcają swoim dzieciom nie wiadomo ile czasu i tak dalej, kłamią w żywe oczy bo pieniądze same do domu nie przyjdą.

Jestem świadomym rodzicem, który wie od samego początku czego chciał. Pragnąłem zbudować rodzinny fundament, który zbuduje piękną i niezatapialną hacjendę pełną smaków, uczuć, namiętności oraz radości i uśmiechów. Jednak na tą hacjendę trzeba zapracować. Nie tylko czasem spędzanym z dziećmi, ale również tym czasem, w którym przesiadujemy długie godziny w pracy. Pracujemy głównie po to, aby spełniać się zawodowo i opłacić comiesięczne rachunki. Tak już jest i dopóki nie wygram w totolotka szóstki, nie mogę sobie pozwolić na spędzanie z dziećmi całych dni ani każdego, wolnego popołudnia.

Czy to oznacza, że jestem złym ojcem, a moje dzieci wyrosną na antyspołeczne istoty, które boją się kontaktu z innymi ludźmi? Nic podobnego. Nie wierzę w to w ogóle, bo wiem, że każdą wolną chwilę staram się poświęcać moim córkom. Wiem, że może nie jest to tyle ile powinienem lub każe się w poradnikach oraz innych, mądrych książkach. Wiem również, że moja praca może więcej szkodzić i dzielić niż łączyć, ale taką pracę mam. Taką sobie wybrałem i sprawia mi największą radość w moim życiu zawodowym. Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza i bez zastanowienia oddam dla niej wszystko co mam najcenniejszego, nawet swoje życie.

Na co dzień nie jestem wzorcowym i książkowym rodzicem…

Tylko kto tak naprawdę może powiedzieć, że jest książkowym rodzicem. I co to do cholery jest książkowy rodzic i wzorowe wychowanie dzieci?

Komentarze Disqus (0)

tataidziecko

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj