Nie będę nikogo oceniał i twierdził, że robi źle. Piszę ten artykuł, jak każdy, w formie własnego zdania na temat używania przez małe dzieci smartfonów. Od razu uprzedzam, że jestem przeciwnikiem i chociaż czasami wydaje mi się to dobrym pomysłem, wolę zapewnić dziecku inne rozrywki, ponieważ nie wierzę w to, że rodzic nie potrafi sobie poradzić z własnym dzieckiem inaczej, niż włożyć mu do ręki smartfona dla świętego spokoju.
Powodów do używania smartfona jest wiele. Głównym jest dzwonienie do innych ludzi. A Ty jaki powód masz dla dziecka?
Nie zrozum mnie źle. Jeżeli używasz smartfona jako wymówkę, tłumaczysz sobie, że inaczej nie poradzisz sobie z dzieckiem lub po prostu chcesz mieć chwilę spokoju albo inaczej dziecko nie zje obiadu, to Twoja sprawa. Wychowujesz swoje dziecko według swojego schematu i dostosowujesz również pewne rzeczy według swoich i dziecka potrzeb. Gdy mówisz, że czasami musisz włożyć dziecku smartfona do ręki albo pozwolić mu oglądać bajki, bo inaczej nie wytrzyma 15 minut, wierzę Ci.
To nie jest sarkazm. Wierzę Ci, ponieważ wiem, że nie znalazłeś innego sposobu, więc wykorzystujesz ten najprostszy z możliwych, jakim jest kolorowy i ruchomy obraz w smartfonie, czyli ulubione bajki Twojego dziecka. Rozumiem, że używa się telefonu jako karty przetargowej podczas długiej jazdy samochodem albo w trakcie zabiegów, na których dziecko musi wytrzymać 15 czy 30 minut, a nawet do 45 minut czy godzinę. Wierzę, że to trudny okres i już po pierwszej, takiej wizycie nie chce się zrobić nic innego, jak włączyć telefon i dać dziecku oglądać.
Jednak mówię to tylko dlatego, abyś coś zrozumiał. Czy sądzisz, że właśnie w ten sposób powinno się załatwiać sprawy z dzieckiem? Nie powinno być tak, że bajka jest pewnego rodzaju nagrodą, a nie czymś, co zastępuje starania rodzica i jego obecność? Wyobraź sobie, że Twoje dziecko nie chce się ubierać. Przeszkadzają mu majtki, koszulka, świeże skarpetki, a rajstopy zimą, to prawdziwy koszmar. Zostawiasz dziecko w domu, aby nie chodziło do przedszkola, bo tak jest prościej, wygodniej i ogólnie masz święty spokój? Na pewno nie, bo musisz jeszcze zorganizować kogoś do opieki.
Podobnie jest z wkładaniem dziecku do ręki smartfona i dawaniem cukru bez wyraźnego powodu. Coś co jest najprostsze do przyswojenia, jak skoczna muzyka pop albo disco polo, zawsze chce być przyswojone przez nasz mózg. Jak myślisz, skąd wzięło się stwierdzenie, że dzieci uwielbiają słodycze? Każdy z nas uwielbia słodki smak. Większość z nas używa cukru na co dzień. Dzieci od urodzenia znają jedynie smak mleka matki. Nie mają pojęcia, jak smakuje czekolada, cytryna, kotlet z piersi kurczaka albo ryba.
W jaki sposób smartfon i tablet jest dla Twojego dziecka tak samo szkodliwy, jak cukier?
W pierwszych miesiącach i latach swojego życia, dziecko uczy się kolejnych smaków głównie dzięki swoim rodzicom. To właśnie mama i tata są nauczycielami, którzy dbają o to, aby pociecha mogła próbować różnorodnych smaków. Dziecku od urodzenia nie zaleca się dawania czekolady, słodkich napojów czy innych tego typu produktów, szczególnie zawierających cukier ze względu na ich wysoki poziom uzależnienia. Dobrze przeczytałeś – uzależnienia. Jest to jeden z tych związków, które działają bardzo niewinnie i ze względu na swój świetny smak, poprawia dodatkowo samopoczucie człowieka.
Cukier uzależnia Twój mózg i to jest fakt naukowy. Dzięki przeprowadzonym badaniom, możemy postawić go w równej linii, jeżeli chodzi o szybkość uzależnienia, z nikotyną. Wystarczy, że dziecko raz zje większą dawkę cukru, jego mózg będzie pamiętał tę przyjemność przez bardzo długi czas. Dlaczego? Mózg uwielbia glukozę, dlatego dba zawsze o to, aby ogromne ilości glukozy dostały się właśnie jemu, ponieważ zużywa najwięcej kalorii do przetwarzania informacji i zapisywania ich w swojej pamięci. Dlaczego więc jest w nim coś złego?
Dzieci uzależniają się od cukru najszybciej, ponieważ nie posiadają praktycznie żadnych hamulców, znanych większości osób dorosłych. Wystarczy przyjrzeć się, w jaki sposób zachowują się dzieci podczas urodzin swoich kolegów i koleżanek, gdy rodzice zadbają o to, aby było dużo słodyczy. Podobnie działają urządzenia takie, jak smartfon, tablet czy laptop, a nawet telewizor. Jedyna różnica, która przemawia za telewizorem jest jego duży ekran, który pozwala oglądać dziecku bajki z bezpiecznej odległości.
Nadmiar cukru źle wpływa na mózg, ponieważ nie jest o w stanie przetworzyć więcej glukozy, niż jej faktycznie potrzebuje. Nadmiar dawek glukozy wpływa negatywnie na komórki mózgowe. Zamiast wspomagać pamięć i logiczne myślenie, nadmiar glukozy niszczy mózg, a uzależnienie od cukru może być porównywane z uzależnieniem narkotycznym. Podobnie dzieje się w przypadku smartfonów, szczególnie u dzieci.
Badania z Niemiec, przeprowadzone przez Psychiatrów z Uniwersytetu w Heidelberdze, pokazały ubytek istoty szarej mózgu u osób uzależnionych od telefonów komórkowych. Zachodzące u tych ludzi fizjologiczne zmiany były zbieżne z zaobserwowanymi wcześniej u narkomanów. Według autorów badania, uzyskali oni pierwszy bezpośredni dowód związku nadużywania telefonów komórkowych z fizycznymi zmianami w mózgu.
„Biorąc pod uwagę powszechność i stale rosnącą popularność smartfonów, nasze badanie stawia pod znakiem zapytania przekonanie o zupełnej nieszkodliwości tych urządzeń, przynajmniej u osób potencjalnie najbardziej narażonych na uzależnienie od nich, w tym przede wszystkim dzieci” – podkreślają badacze.
Nie jestem specjalistą i nie znam się na badaniach, nie potrafię również przeanalizować danych, które przedstawiają naukowcy i ludzie mądrzejsi ode mnie. Wiem jednak, że wyniki tych badań nie kłamią, a do tego chyba każdy z nas potrafi łączyć pewne fakty, nawet jeżeli wydaje nam się, że może jest inaczej. Często jednak nie mamy racji lub po prostu wydaje nam się, że potrafimy zaklinać rzeczywistość. Najczęściej jednak nie przyswajamy pewnych sytuacji, wydarzeń czy historii, które dzieją się obok nas, ponieważ nie dotyczą nas bezpośrednio.
Znam to z własnego doświadczenia. Możliwe, że będę miał kiedyś siłę i natchnienie, aby opowiedzieć na blogu moją historię, której w życiu bym się nie spodziewał, ale uwierz mi, że tego, co przeżyłem nie życzyłbym najgorszemu wrogowi. Piszę więc ten tekst nie dlatego, aby Cię straszyć lub powiedzieć Ci, że jesteś idiotą. Chcę wyrazić swoje zdanie, wszystko to, co robisz i jak wychowujesz dzieci oraz na co im pozwalasz, jest Twoją indywidualną sprawą. Nie mogę Ci powiedzieć co masz robić. Mogę powiedzieć jedynie dlaczego uważam, że coś jest niedobre lub szkodliwe, ale co zrobisz z tą wiedzą, jest Twoją indywidualną sprawą.
Moje dziecko nic nie zje bez smartfona i nie da sobie nic zrobić
Według mnie to jest już klasyk. Jego fenomenu co prawda nigdy nie zrozumiem, ale jeżeli używasz tego argumentu, to jest tak, jakbyś powiedział, że Twoje dziecko nie zje nic oprócz frytek i czekolady. Widziałem niejednokrotnie, szczególnie na wakacjach nad polskim morzem, czasami też za granicą, jak rodzice skakali dookoła małego brzdąca, który trzymał smartfona i oglądał bajkę. Rodzice dwoili się i troili aby maluch coś zjadł na obiad, a on nic sobie z tego nie robił, ponieważ miał oczy wlepione w telefon.
Z jednej strony miałem ubaw, ponieważ dobrze wiem, że rodzice sami sobie zgotowali taki los, ale z drugiej strony było mi ich żal, ponieważ doprowadzili do sytuacji, podczas której dziecko mając smartfona przed oczami i tak nie miał w ogóle ochoty jeść i za nic miał starania rodziców. Doszli do momentu, gdy wykorzystali już element smartfonowej przynęty i cokolwiek by nie robili, dziecko po prostu nie było już zainteresowane jedzeniem obiadu i słuchaniem swoich rodziców.
Prawdopodobnie wystarczyłoby zacząć proces odwrotny i odstawiać podczas jedzenia smartfona, ale nauka czegoś odwrotnego, biorąc na klatę złość dziecka i jego niezadowolenie, może być dla wielu rodziców lekko mówiąc niewygodne, kłopotliwe i nazbyt trudne. Zdarza się, że odpuszczamy dzieciom gdy te nadmiernie protestują lub ewidentnie chcą swoją histerią pokazać swoje wielkie niezadowolenie. Musimy wziąć jednak pod uwagę fakt, że dziecko często nie potrafi zapanować nad swoimi emocjami i może wyolbrzymiać problem.
Nie jest to jego wina, po prostu układ nerwowy nie jest na tyle rozwinięty, aby dwu, trzy czy czterolatek potrafił sobie poradzić z problemami w taki sposób, jak robią to dorośli ludzie, czyli porozmawiać, zastanowić się i przeanalizować problem lub uznać, że akurat podczas jedzenia smartfon nie jest mi potrzebny, bo mogę dokończyć oglądanie po obiedzie. Dziecko żyje w rzeczywistości tu i teraz, dlatego wszystko co ma dla niego wartość lub sprawia przyjemność, chciałoby przeżywać bezustannie, zawsze i kiedy tego chce.
Jest to pułapka dla rodziców, ponieważ dziecko zawsze będzie wymagało przyjemności tu i teraz, więc nie będzie go obchodziło, że akurat jest obiad albo śniadanie, a bajkę można obejrzeć lub dokończyć później. Dziecko musi, chce i wymaga, ponieważ od urodzenia jesteśmy uczeni egoizmu. Dziecka nie interesuje nikt inny poza nim. Jego potrzeby są najważniejsze, a rodzic ma spełniać dziecka zachcianki. W taki sposób jest uczone od urodzenia i dopiero w pewnym wieku zaczyna otrzymywać sygnały, że czegoś mu nie wolno lub dostanie w innym terminie.
Niestety uczenie dziecka pewnym zachowań może odbić się szerokim echem w późniejszym wieku, gdy świadomość dziecka pozwoli mu na szantażowanie rodziców lub manipulację. Dziecko uczone, że coś jest standardem i nie jest mu zabraniane, będzie wierzyło, że jest to dobre dla niego i takie powinno być. Kiedy rodzice zmieniają zdanie i nagle pragną czegoś zakazywać lub zmienić dziecku nawyki, ono sprzeciwia się i walczy z rodzicami, ponieważ nie rozumie tego i w pewien sposób może czuć się oszukane albo niepewne, ponieważ zawsze było tak, a tu nagle rodzice chcą, aby było odwrotnie.
Muszę mieć kontakt z dzieckiem w szkole
To nie jest tak, że nie rozumiem tego argumentu. Komunikujemy się wszędzie i z każdym przez swoje telefony. Nie służą one już dla nas tylko do dzwonienia, ale używamy dwóch lub trzech rodzajów czatu, bo każdy znajomy używa czegoś innego, a jeśli nie używa, to można do niego zadzwonić. Dlatego klepiemy palcami po klawiaturze codziennie po kilkadziesiąt razy, aby przekazać jakieś wiadomości na szybko, bo przecież nikt dzisiaj nie ma zbyt wiele czasu, aby spotkać się w ciągu dnia, pogadać i tak dalej. Mamy swoje obowiązki, należności i rodziny, które zabierają nasze cenne minuty.
Wymyśliliśmy sobie nawet, że ciężko jest się skomunikować lub umówić z kimkolwiek, bo mimo zasięgu i telefonu pod ręką, czasami ciężko jest porozmawiać albo po prostu odebrać rozmowę, bo akurat mamy co innego do roboty. Ja to rozumiem. Wiem, że każdy z nas jest zabiegany. Nie chcemy tracić cennego czasu i nawet z dziećmi w pierwszej klasie komunikujemy się przez smartfon, bo sądzimy, że to nam w czymś pomoże lub przyspieszy nasze życie. Z pewnością tak będzie. Na pewno po pracy, idąc po dziecko do szkoły, możesz zadzwonić do swojej pociechy.
Szybko wyjdzie z klasy, pobiegnie do szatni i ubierze się. Czas zaoszczędzony, bo nie tracisz cennych minut na dojście do szkoły, wydzwonienie przez domofon swojego dziecka i nie ma potrzeby czekać na nie na dworze 15 minut. Tylko czy nie dajemy się zwariować? Jak wyglądać będzie życie, jeżeli nie będziemy mogli po pracy się zatrzymać? Jak funkcjonujemy, skoro uzależniamy wszystko od technologii i przyspieszaniu naszego życia? Wyobrażasz sobie relacje z dzieckiem, które było nauczone ciągłego pośpiechu?
Jakie one będą i gdzie Was zaprowadzą, jeżeli Twoje dziecko musi się z Tobą spieszyć? Mówimy, że jest mało czasu i zawsze gdzieś trzeba się spieszyć. Nawet w weekendy często spieszymy się, bo wymyślamy sobie zajęcia, pragniemy coś nadrobić lub zobaczyć, tłumacząc to faktem, że cały tydzień roboczy gdzieś się spieszymy i nie mamy czasu, więc teraz szybko ubierzmy się i wyjedźmy wcześnie rano, bo trzeba zdążyć przed czymś, do czegoś lub przed kimś.
Telefon ze mną zawsze i wszędzie
Rozumiem współczesny świat i jego wady oraz zalety, ale czasami nie rozumiem ludzi. Łapię się często na tym, że siedzę bardzo dużo na komputerze. Nie wiem czy to już uzależnienie, czy po prostu pracuję aż tyle. Wiem na pewno, że Internet posiada ogromną bazę wiedzy, która jest w zasięgu ręki. Nie rozumiem siedzenia w Internecie i na mediach społecznościowych, oglądając głupie filmiki, zdjęcia albo bzdury innych ludzi, nie mających nic ciekawego do powiedzenia i pokazania. Jest tak mało życia i tak wiele interesujących rzeczy na świecie, że śledzenie innych ludzi na mediach społecznościowych, oglądanie ich profili i tracenie czasu na bzdury nie sprawi, że będziemy mądrzejsi, bogatsi i bardziej świadomi.
Nosimy w kieszeni encyklopedię świata, a tracimy czas na przeglądanie mediów społecznościowych. Mamy dostęp do każdej wiedzy, a wielu ludzi straciła naturalne instynkty na rzecz bzdur. Wiele osób posiada najnowocześniejsze telefony. Kupują również dzieciom telefony, które są warte dla innych całą, miesięczną pensję, na wyżywienie swojej rodziny, a używamy ich do ogłupiania swojego mózgu. Co się stało ze współczesnym światem?
Dlaczego nie pamiętamy już, że w czasach gdy nie było komputerów i telefonów, nie ginęliśmy, nie błądziliśmy i nie było mowy o tym, że tracimy czas. Żyliśmy po prostu i robiliśmy swoje, a teraz gdy wszystko mamy i jesteśmy zewsząd opatuleni nowymi technologiami, zachowujemy się często jak bezmózgie dzikusy, które pragną tylko gapić się bezmyślnie w kolorowy ekran w każdej, wolnej chwili. Widzę ludzi w tramwajach, na chodnikach i w restauracjach.
Każda wolna chwila służy większości do przeglądania telefonu. Z czym tak na bieżąco chcemy być w każdej chwili? Co takiego ważnego czeka na Facebooku, że wyciągamy telefon za każdym jego piknięciem? Po co tak szybko wciągamy w nie swoje dzieci i po co pokazujemy im te złe nawyki? Kiedy skończy się nasze niewolnictwo smartfonowe? Jak myślicie?…
Bardzo mądry tekst. Pisałam o tym także na łamach swojego bloga, choć oczywiście Twój tekst lepiej wyczerpuje temat. Pozdrawiam!
Bardzo Ci dziękuję. Starałem się opisać w taki sposób, w jaki ja to widzę. Mam nadzieję, że jeszcze wrócę do tego tematu, ponieważ jest naprawdę poważny. Piszę chociażby dlatego, że w najbliższym otoczeniu mam osoby, które zmagają się z problemem używania przez dzieci smartfonów. Moje córki już też chciałyby posiadać swoje telefony, a mają dopiero 8 i 10 lat. Uważam, że to nie jest czas na to, aby dzieci używały takie małe ekrany, dlatego warto poruszać ten temat i prowadzić dyskusję.