Jestem ojcem i mężczyzną zarazem. Są pewne rzeczy, które przerażają mnie jako tatę
Prawdę powiedziawszy jako ojciec dwóch córek jestem zadowolony, że mam w domu teraz trzy kobiety. Nawet jeśli czasami wszystkie trzy potrafią się wydzierać, a nawet płakać. Uwierzcie mi, że zdarzy się raz na jakiś czas specyficzny koncert życzeń i roszczeń. Jedna płacze, druga krzyczy i płacze, a trzecia to już w ogóle najlepiej jakby mnie jeszcze podczas swojej złości i płaczu czasami walnęła albo kopnęła w kolano albo w kostkę. Jednak nie to jest straszne, mimo że zwykle czuje się jak w moim prywatnym Matrixie. Są pewne rzeczy, które przerażają mnie jako faceta. Jako, że jestem jedynym samcem w tej rodzinie, myślę podwójnie o pewnych kwestiach poprawności politycznej i nie tylko.
Przeraża mnie fakt, że dziewczynki tak szybko rosną. Cieszę się, że tak fajnie się rozwijają i nawet Alicja potrafiła się ostatnio razem z tatą śmiać na głos. To było coś, czego się nie zapomina. Przeraża mnie to, że jestem coraz starszy i pewne kwestie stają się dla mnie żelaznymi zasadami i nie elastycznymi prawdami. Wiem, że tak być musi i będę drażnił z czasem moje córki coraz bardziej, ale póki są małe, jeszcze zostało mi trochę czasu na starość. Myślę jednak o tym ile jeszcze czasu minie, zanim rzeczywiście stanę się zgryźliwym tetrykiem, któremu nic się nie podoba, a zapędy młodzieńczej natury uznam za wybryki, które nie powinny mieć miejsca… cholera, ale się zapędziłem… spokojnie, to za 30 lat.
Dziewczynki rosną tak szybko i nie mam na to wpływu, podobnie jak na to, że staję się powoli „TYM” rodzicem. Właśnie takim, który już nic nie rozumie i chociaż bardzo się stara, nie dorówna młodszemu pokoleniu w kreatywności zabawowej. Już teraz gdy patrzę na moją starszą córkę myślę sobie: „hej. przecież jeszcze niedawno sikałaś w pampersa, a teraz krzyczysz na mnie i mówisz głośno: „NIEEE”. Jeszcze nie tak dawno potrzebowałaś mojej pomocy przy jedzeniu, a teraz wołasz: „Tata, ja chcę bułę” i sama wcinasz każde danie. Gdzie się podziała ta mała dziewczynka, która jeszcze niedawno trzymała się mojej ręki, żeby móc iść, a wcześniej chciała być noszona na rękach, żeby móc użyć taty nóg do przemieszczania się po domu? Teraz Aleksandra staje się bardzo dziewczęca, do tego stopnia, że czasami zaczyna się mnie wstydzić. Dobrze, że jeszcze nie wie, że ten wstyd towarzyszy jej ojcu od jej narodzin…
Sfera intymna i mały, wspólny wstyd
Nie wiem ilu ojców się ze mną zgodzi. Może ani jeden, ale przyznaję, że mycie i pielęgnacja mojej starszej córki przychodziła mi z trudem i nadal mam pewien symboliczny gwałt na sumieniu. Z młodszą córką jest lepiej, bo jest mała i wszystko trwa kilka minut, ale i tak czuję jakiś dziwny dyskomfort psychiczny.
Odkąd pamiętam czułem się dziwnie podczas kąpieli Aleksandry. Moja żona stwierdziła, że jestem dziwny, bo przecież kąpię swoje dziecko. Ok. To moje dziecko i w żaden sposób nie wykorzystałbym jego niewinności i nie skrzywdziłbym go w żaden, możliwy sposób, ale mimo wszystko dotykanie sfer intymnych moich dzieci, mimo że udaję czasami pewnego siebie, napawa mnie wstydem. Nie pytajcie mnie dlaczego, tak się dzieje i nie wiem czy gdybym miał syna, to czy również nie miałbym z tym pewnego problemu. Tak jednak po prostu jest. Nie wiem czy jest to wynikiem tego, że jestem wrażliwy na pewne nieprawidłowości, takie jak pedofilia czy przemoc w rodzinie, czy po prostu nie chcę czuć się winny z powodu tego, że kąpiąc dziecko, mam zbyt bliski kontakt. Nie twierdzę, że nie lubię mieć bliskiego kontaktu z dzieckiem, ale nie w tej sferze i widzę, że czasami moje dziecko się mnie wstydzi i ja to w pełni szanuję, a nawet cieszę się z tego.
Wstydzę się taty – Czyli zbawienie przyszło samo
Od pewnego czasu pojawia się pewien dość delikatny problem. Kąpiąc Aleksandrę muszę w pewnym momencie wołać żonę do pomocy, ponieważ ku mojej radości wewnętrznej, córka zaczęła się wstydzić i tylko mama w tej chwili może ją umyć w miejscach intymnych. Lubię bardzo kąpać moje dzieci i z chęcią chodzę do łazienki i myję Aleksi głowę, ząbki i brzuszek, ale całość zawsze robiłem szybko i w delikatnym poczuciu winy. Brzmi to jak pewnego rodzaju zwierzenie, ale myślę, że po prostu chcę wiedzieć, że jako tata jestem wobec siebie zawsze fair i nigdy nie będę mógł sobie zarzucić, że zrobiłem coś nieprawidłowego politycznie. Nie myślcie o mnie źle, ja po prostu lubię chuchać na zimne. Przynajmniej w tej kwestii. Kocham bardzo moje dzieci i moją żonę, ale intymność zarezerwowana jest tylko dla najstarszej kobiety w tym haremie…
Pewne niewinne słowa, które lubią mi wiercić dziurę w sumieniu
Na koniec kawałek wyjaśnienia. Chcecie wiedzieć dlaczego o tym wszystkim piszę? Odpowiedź jest prosta. Nie dlatego, że obrałem sobie za cel unikanie moich dzieci, ale dlatego że szanuję ich prywatność oraz intymność. Poza tym upewniłem się, że dobrze robię, podczas ostatniej kąpieli. Było wesoło jak zwykle i dużo śmiechów i lania wody. Kiedy zaczęliśmy się myć Aleksandra powiedziała do mnie jeden, bardzo znaczący tekst: „tatusiu, ale dupkę nie myjemy dobrze?” – odpowiedziałem: „dobrze” i zawołałem żonę do pomocy, która jak się okazało spokojnie dziecko umyła i nie było z tym żadnego problemu. Innym razem gdy zapytałem czy myje z tatą pupę usłyszałem: „nie z tatą. Z mamą” – „OK” – pomyślałem. Ty tu urządzasz. Poczułem się prawie jak w IKEI.
Nie twierdzę, że tak jest wszędzie, w każdym domu, może ojcowie bez problemu kąpią swoje dzieci, a w zasadzie córki, ale tak naprawdę ilu ojców myje swoje córki? Pamiętam jak moja mama, a babcia Bożenka powiedziała, że dziewczynki powinna kąpać mama. Nie miała nic złego na myśli, ale jednak teraz, po kilku miesiącach od wypowiedzenia tych słów, przekonałem się jak bardzo moja żona, jako kobieta będzie potrzebna naszym dziewczynkom. Bez kobiety w domu, już doświadczonej pod wieloma względami, nasze córki nie będą mogły spokojnie przechodzić wszystkich etapów dorastania i dojrzewania. Cieszę się z tego, że moja żona jest zawsze z nami, bo wiem, że sam nie dałbym sobie z tym rady. Także dzięki żono, że jesteś przy mnie i naszych małych kobitkach.