Ojciec sam w domu z dzieckiem jest krainą kreatywności. To już nie to samo co wszyscy razem w domu z mamą. Najlepsze pomysły przychodzą sam na sam. Tylko jak tu ogarnąć jeszcze ten cały burdel?


Podobno ojciec jest zawsze ogarnięty i wie co i jak. No wyobraźcie sobie, że jakoś mnie to nie dotyczy. Od samego rana, gdy tylko zwlekę się z łóżka, akurat gdy mam wolne, a dziecko nie idzie do żłobka, rozpoczyna się odliczanie. A niech jeszcze żona podrzuci kilka fajnych pomysłów na organizację dnia. Zaczyna się walka z czasem i samym sobą… Nie, nie jestem aktywnie sprzątającym samcem. Posprzątam czasem, ale bałagan jakoś mi nie przeszkadza. No może do czasu. Jak już monitor komputera zasłania sterta prania, trzeba odśnieżyć to problematyczne zjawisko. A tak na poważnie to próbuję nie wdawać się z brudem w żadne układy bo co za dużo to niezdrowo.

 


Godzina 7:00 rano – godzina zero


Zazwyczaj budzę się samodzielnie lub przy użyciu mojego koguta (czyt. żony). Wtedy wszystko jest łatwiejsze. Dziecko śpi, można nałożyć na siebie szlafrok i przemknąć bezszelestnie do kuchni, gdzie zazwyczaj czeka zmywanie i pomniejsze niełady. Tak zwane pozostałości po optymalnym wykorzystaniu narzędzi kuchennych do przyrządzenia żarcia. Spoglądam najczęściej kątem oka i pozostawiam tą kwitnącą krainę nieładu, aby miała czas rozkoszować się pierwszymi promieniami słońca. W końcu woda na kawę sama się nie zagotuje. Dziecko też samo się nie nakarmi, więc trzeba już zacząć myśleć o czymś do „am, am”. Wszystko pięknie i cudownie… Jeżeli oczywiście wstaję o 7 rano. W przeciwnym wypadku to bardziej skomplikowane.

Dopóki żona nie wystawiła Aleksandrze szczebelków w łóżeczku, żeby mogła sama wyjść, budziła mnie mała, hałaśliwa kurka, która wołała na cały głos: „MAMA, MAMA, MAMA”. Nie chodziło o to, że tata jest nieważny, po prostu mama, jak to mama, najszybciej reaguje i przede wszystkim słyszy wszystko, niczym płochliwa gazela w Afrykańskim Parku Narodowym. I wtedy właśnie wiedziałem, że jestem poniewczasie. Teraz, gdy Oli może sama sobie wyjść z łóżeczka, przychodzi po prostu do mnie i albo mnie budzi skakaniem po brzuchu albo krzyczy coś do ucha. Tak czy inaczej, robi to skutecznie. Bywa i tak, że jakimś cudem postanowi zlitować się nad ojcem i położy się razem z nim w łóżku i pośpi jeszcze trochę. Jednak o takim zjawisku krążą pieśni i stare baśnie wśród starszyzny.

 


Godzina 9:00 – 10:00 rano – powolna i mozolna konsumpcja


Nie da się ukryć, że zanim zacznie się śniadanie, jest wiele czynności do zrobienia. Raz szukamy zaginionych, ulubionych zabawek, zgodnie z zaleceniami Pani kierownik Aleksandry K. Innym razem jest to gonitwa i wygłupianie na łóżku, które nadal jest rozwalone. Bo miękko i wygodnie. No dobrze, ale miało być śniadanie. No tak, czasami zleci nam do 10:00. Dalej jest już tylko lepiej. Wszystko do zlewu i uciekamy z tej nieprzyjaznej krainy niepozmywanych naczyń. Ok, jak tylko uda się dotrzeć do któregoś pokoju, nie oglądając się za siebie, możemy już tylko i wyłącznie zająć się sobą. Oczywiście buła na drogę i tylko patrzeć jak sterta okruszków ląduje na dywanie, podłodze i łóżku na pościeli. Kiepsko, ale radość Pani kierownik jest nieopisana. Dobrze, że mama tego czasami nie widzi.

I nagle, jak grom z jasnego nieba spływają na mnie zalecenia: „Pozmywaj, pozmywaj, poooooozmywaaaaaaaaaaajjj” i niczym mroczny duch przypominają się w najmniej oczekiwanej chwili. A przecież nie mamy czasu. Tyle zabawy, rozkładania, rozrzucania, budowania z klocków. I nagle znów: „Złóż łóóóóżżkoooooooo”, „Poodkurzaaaaaaaaaaaajjjj, ajaaa, ajjj, ajjj”. Ajajaj, gdzie tu jeszcze takie rzeczy, gdy nagle dziecko zacznie wkrótce przysypiać i ani się zorientuję i trzeba będzie iść na spacer z wózkiem przed południem. A szukanie pracy? A przeglądanie ofert, a to a tamto. Ajajaj…

 


Godzina 11:30 już nie tak rano – uwalnianie pokładów ostatecznego nieładu


Mieszkanie wygląda jak pobojowisko. Każda wolna przestrzeń oczywiście jest optymalnie wykorzystana. Brakuje jeszcze tylko tego, żeby w akwarium z rybkami pływała gumowa kaczka do kąpieli. Huragan „Aleksandria” zrobił swoje i teraz tylko pozostaje liczenie strat i czasu, w jakim tato będzie w stanie, przed przyjściem małżonki, coś z tym zrobić. Ok, mam sporo czasu. Do godziny 15:00 damy radę to jakoś uporządkować. Wrócimy ze spaceru i jakoś to będzie. Taaa, jakoś. W porządku, przecież nie może być aż tak źle…

Szybki rzut okiem na całość rzuca światło na powagę sytuacji. Nie no przecież to niemożliwe, żeby dwójka dzieci zrobiła taki nieporządek. To nieprofesjonalne. A jednak…
I gdzie jest rodzic, który utrzyma to wszystko w ryzach pytam się?

I nagle, niczym grom z jasnego nieba, słyszę: „A powiesiłeś pranie, które wstawiłam rano?” – „O właśnie, pranie. Tak, powiesiłem” – Akurat. Kwitnie pewnie do tej pory w pralce.

 


Godzina 14:00 już w ogóle nie rano – Pokłady nieładu uwalniają strach przez mamą


UWAGA!!! Uprasza się ojca do natychmiastowej reakcji. Akurat. A ciekawe kto zbuduje zamek z klocków co? A kto będzie ganiał się z dzieckiem i gilgał i rozśmieszał?
No dobrze spójrzmy prawdzie w oczy. Jest godzina 14:30. Łóżko nadal jest miękkie i wygodne. Jest bardzo miękkie i nad wyraz wygodne. Nie może tak po prostu pozostać? „Złóż łóóóóóżżżkooooooo”. Znów słyszę niczym mantrę w swojej głowie. Żona nie opuszcza mnie nawet na odległość. I tylko czekam na pytanie na komunikatorze: „A posprzątałeś w domu?”. No właśnie, posprzątałeś? Co tu odpowiedzieć? „No tak, właśnie, prawie”.

 


Godzina jakaś tam – trochę szczerości i nie do końca tak


Ok, nie myślcie, że jest tak zawsze. Parafrazując jedną z reklam: „Nie zawsze, ale zawsze w nieodpowiednim momencie”. Czasami się naprawdę postaram i nawet posprzątam łazienkę i wyszoruję co trzeba na kolanach. Fakt, że Huragan po chwili wpadnie by rozpostrzeć swoje skrzydła kreatywnego wykorzystania tej nieograniczonej, wolnej przestrzeni. Bywa, że przez kilka godzin jest naprawdę ładnie. No dobra, przesadziłem. Powiedzmy max 2 godziny. A co z tym praniem? Przyznam się, że zdarza mi się powiesić je z samego rana. Naprawdę. Bez ściemy.

Komentarze Disqus (0)

tataidziecko

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj