Wczoraj wieczorem w końcu mieliśmy chwilę z żoną, aby podziwiać Wielki Superksiężyc. Nie był kolosalnych rozmiarów, ale wyglądał smakowicie. Mi osobiście przypominał wielkiego, tłustego naleśnika
Siedziałem sobie spokojnie na komputerze, gdy nagle żona oznajmiła, że na niebie wisi ten wielki naleśnik. Mówiła, że to jakiś Superksiężyc. Uświadomiła mnie, dzięki wujaszkowi Google, że znajduje się od 12 lipca w jednym położeniu ze słońcem i przez to nasz srebrny, albo szary, przyjaciel wygląda niczym ogromny, tłusty naleśnik, świeżo upieczony na patelni. Przeczytałem dodatkowo, że w tym roku ma się pojawić kilkukrotnie, a kolejny raz będzie się błyszczał kolorem świeżo zaparzonej, zielonej herbaty 10 sierpnia i 9 września. Ten kto nie widział ostatniej pełni w wykonaniu spółki Księżyc – Słońce, będzie miał jeszcze szansę dwukrotnie. Później będzie mógł sobie wyłącznie pooglądać zdjęcia w internecie.
Jako wielki fan naleśników w każdej postaci byłem onieśmielony, ale wyobrażałem sobie od razu jaki rozmiar, ile kilogramów, no i oczywiście jak dużo produktów potrzebnych byłoby do stworzenia naleśnika wielkości średnicy Księżyca. Zastanawialiście się kiedyś ile jajek, mąki, mleka, cukru, soli itd., trzeba by było poświęcić, żeby zrobić coś tak ogromnego do zjedzenia???
Oczywiście rozpoczęła się sesja zdjęciowa i próba uchwycenia jak najostrzejszego obrazu. Niestety, mimo 16 megapikseli nasz NIKON nie zdołał uchwycić obrazu jak to jest pokazane chociażby na rysunku poniżej, ale i tak myślę daliśmy radę uwiecznić to interesujące, naleśnikowe święto.
Jak można się domyśleć, zdjęcie powyższe jest wykonane w jakiejś bliżej nie znanej nam technologii. Wkleiłem dla wglądu, jak to niby ma wyglądać ten Super Naleśnik okiem lepszego obiektywu. Nie zrażamy się jednak z żoną brakiem lustrzanki, bądź innego, drogiego sprzętu. Wystarczy nam, że nasz aparat robi trzydziestokrotne powiększenie i jest w stanie złapać naprawdę sporo, a przynajmniej tyle ile nam potrzeba. Na przykład wszystkie momenty naszego dziecka, które są uwiecznione na karcie od samego początku jej narodzin.
Tak więc przypominam raz jeszcze, jeżeli ktoś lubi się w fotografii to kolejne takie pełnie przytrafią się: 10 sierpnia i 9 września. Nie zapomnijcie, nie przegapcie bo to ciekawe zjawisko.