„Tyle się wydarzyło, a ja nadal nie wiem jak ten czas przeminął. Jesteś już taka duża.” „Tato przestań. Jesteś jeszcze młody.”


– „OLA, opowiadałem Ci kiedyś o swoim dzieciństwie?” – „Tak tato, wiele razy”
– „A co Ci opowiadałem?” – „Nie pamiętam, że nie mieliście kiedyś telefonów i komputerów???”
– „Nie mieliśmy, nawet moi rodzice nie mieli komórki, chociaż chodzili do pracy. To znaczy mieliśmy, ale nie dało się ich nosić. Były tylko stacjonarne albo na mieście, w budkach telefonicznych, na żetony albo karty” – „Takie jak karta SIM?”
– „O wiele większe, ale numery trzeba było zapamiętywać albo sobie gdzieś zapisać na kartce, a te karty do telefonów to były tylko doładowane na pewną kwotę np. na 25 zł.” – „To straszne, nie zapamiętałabym i trzeba było wychodzić do budki telefonicznej, a ciężko było się znaleźć np. w centrum?”
– „Dziwne, ale jak o tym pomyśleć to się nad tym nie zastanawialiśmy nigdy. Nikt nigdy się nie zgubił.” – No ale to jak umawiałeś się z kolegami?”
– „Chodziliśmy do siebie, pamiętam nawet jak biegłem 5 kilometrów do kolegi z klasy, nie wiedząc czy jest w domu. Jakie rozczarowanie było gdy go nie było.” – „I co wtedy robiłeś?”
– „Czekałem na niego jakiś czas pod jego domem, w nadziei, że przyjdzie albo mówiłem jego rodzicom, żeby przekazali, że byłem lub, że przyjdę później” – „Straszna strata czasu.”
– „Nie wiem czy nie tracę go w tej chwili więcej, mając nowoczesny smarfton i komputer z dostępem do internetu.” – „Przecież informacje dochodzą tak szybko do nas, wszystko jest na wyciągnięcie ręki, a telefony są prawie samoobsługowe.”
– „Podobnie jak niektóre samoloty, ale czy filtrowanie tych wartościowych przekazów, ukrytych wśród reklam i propozycji kupna, nie zatrzymuje nas, podczas gdy czas ucieka nieubłaganie?” – „Nie wiem, ale czasami są fajne oferty. Na przykład ostatnio znalazłam na Grupponije tanie wycieczki albo rowery.”
– „A gdybyś wyrzuciła swoją komórkę? Albo wzięła do ręki Nokię 3310, wiesz, taką cegiełkę, telefon niezniszczalny, tylko do rozmawiania i wysyłania sms’ów?” – „Przestań tato, jaka wiocha. W ogóle przestań. I co ja bym z tym zrobiła? Rzucała w przechodniów?”
– „Dzwoniłabyś” – „Jasne, dzwoniła. Chyba do Świętego Mikołaja po pomoc.”
– „Do tego jeszcze ta Nokia nie ma aparatu, a zdjęcia wywoływaliśmy sobie u fotografa” – „No ale nieudane zdjęcia można by wykasować normalnie przecież. Po co wywoływać rozmazane albo brzydkie?”
– „Wiesz, że nie można było zobaczyć fotki, zanim nie wywołałaś?” – „…”
– „No nie rób takiej miny. Mówię prawdę. Można było kliszę aparatu łatwo prześwietlić, co nam się raz zdarzyło z babcią Bożenką i dziadkiem Leszkiem na wakacjach, a poza tym musieliśmy wywołać całą kliszę bez względu na jakość zdjęć.” – „Tato, to brzmi jak z jakiegoś horroru Steven’a King’a. No a internet?”
– „Nie było. To znaczy później, na samym początku stać było tylko firmy. Drogi był. Zresztą nic tam nie było i nikt tego nie potrzebował. A może tak nam się tylko zdawało” – „Masakra jakaś. Życie bez internetu. Przecież tak się nie da. Przynajmniej teraz.”
– „No teraz nie. Nawet bez smartfona się człowiek z domu nie rusza, a niektórzy to nawet do fryzjera albo KFC, na obiad tablet biorą” – „To co robiliście?”
– „Biegaliśmy całymi dniami po dworze, graliśmy w piłkę, chodziło się czasami na działki podiwaniać owoce.” – „Przecież można kupić. Po co gdzieś chodzić samemu i zrywać jakieś dzikie owoce?”
– „To była frajda. Zmawialiśmy się na podwórku i szliśmy w teren. Czasami tam gdzie nas jeszcze nie było. Czuliśmy się jak odkrywcy świata.” – „Dobrze, że teraz świat jest na wyciągnięcie ręki. Prawda?”
– „I tak i nie.” – „To znaczy co?”
– „Z jednej strony dobrze bo możesz wiedzieć o wiele więcej, z drugiej to uzależnienie i często zamiast wyjść na spacer, siedzimy przed komputerem.” – „No tak”
– „Ale czasami jest tak, że prowadzone są prace konserwacyjne i nie ma internetu” – „No wiem… Wtedy to jest masakra. Nie wiadomo co zrobić. Ani muzyki, ani fejsa, ani nic. Nawet wiadomości ciekawych się nie poczyta.”
– „A co robisz gdy wyłączają internet?” – „Nie wiem, włączam w komórce? albo idę do mamy. Przynajmniej możemy pogadać o wszystkim.”
– „A co ja robię wtedy?” – „Nie wiem. No chyba to samo.”

A JAKBY KTOŚ PYTAŁ O POMYSŁ – TO TYLKO MOJA WYBUJAŁA WYOBRAŹNIA OPARTA NA SWOICH PRZEŻYCIACH…


Aleksandra któregoś dnia zapyta:
„Co Ty tato, nie wygłupiaj się, nie było tabletów i komórek??? To w ogóle możliwe??? To jak wchodziłeś na fejsa??? Odpowiem: „Tak dziecko, ale fejs tu fejs miałem z kumplami na dzielni”

Komentarze Disqus (0)

tataidziecko

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj