Był wczesny, deszczowy poranek. Małe, radosne kropelki deszczu stukały wesoło o parapet okienka, wołając małego pieska Milu, aby się obudził. Puk, puk, puk. Puk, puk, puk.
Kropelki radośnie i wesoło skakały i biegały po okienku pieska Milu, zachęcając go do wspólnej zabawy:
– mały Milu obudź się. Czekamy na Ciebie za oknem w tą piękną, deszczową pogodę – zawołały radośnie kropelki.
Piesek Milu bardzo lubił spać, więc ani myślał obudzić się i wystawić nosek spod cieplutkiej kołderki. W łóżeczku było mu bardzo ciepło, więc spał sobie smacznie i śnił właśnie o wielkiej, białej kości, którą przyniósł mu na grzbiecie jego najlepszy przyjaciel – jeżyk Eryk.
– Eryku – powiedział przez sen Milu – jaka piękna, ogromna kość. Mniam, mniam, mniam – piesek zamlaskał i oblizał pyszczek z zachwytem śpiąc smacznie.
Nagle dało się usłyszeć jeszcze głośniejsze stukanie w parapet – Stuk, puk, stuk, puk, stuk, puk. To małe kropelki złapały się za rączki, tworząc jeszcze większe krople, i zaczęły stukać w parapet pieska Milu, aby mały śpioch się zbudził i otworzył oczy. Piesek usłyszał w końcu głośne stukanie. Poruszył jednym uchem, później drugim uchem. Milu powoli i leniwie otworzył swoje oczka i wystawił nos zza cieplutkiej kołdry. Chciał zobaczyć kto go budzi o tak wczesnej porze.
Przeciągając się i ziewając z bardzo otwartym pyszczkiem, spojrzał w stronę swojego okienka, skąd dochodził głośny stuk, puk, stuk, puk, stuk, puk.
– kto to może być – powiedział do siebie Milu – nikogo tak wcześnie nie zapraszałem na śniadanie i herbatkę owocową – dodał – może to mój przyjaciel Eryk przyniósł mi pyszną, wielką kość i chce mi ją podarować na śniadanie – ucieszył się mówiąc te słowa.
Niestety nie mógł zobaczyć kto do niego puka, ponieważ zawsze na noc zasłania swoje okienko niebieską zasłonką przyozdobioną wzorkiem z czerwonych piłeczek i białych kosteczek, czyli tym co pieski lubią najbardziej. Wyskoczył więc czym prędzej ze swojej cieplutkiej kołderki, żeby móc zobaczyć któż to od samego rana puka pod jego oknem.
Piesek podszedł do okienka i odsłonił zasłonkę mając nadzieję, że za oknem stoi Eryk z wielką, białą kością na śniadanie. Spojrzał na zewnątrz, a tam okazało się, że to małe, deszczowe kropelki stukają i pukają radośnie w jego okienko i parapet. Milu zasmucił się troszkę i jednocześnie ucieszył. Smutno mu się zrobiło, ponieważ za oknem nie było Eryka ani wielkiej, białej kości. Był też smutny, ponieważ padał deszcz. A przecież pieski uwielbiają bawić się na dworze. Ucieszył się jednak, ponieważ wstał wcześnie rano i od teraz będzie miał bardzo dużo czasu na zabawę. Bardzo go ucieszyły również małe, radosne kropelki, które uśmiechając się do niego i radośnie tańcząc za oknem, poprawiły mu humor bo nic tak nie poprawia humoru, jak taniec i dużo uśmiechu.
Nie mógł jednak całego dnia spędzić w domu. Wiedział, że wszystkie dzieci też bardzo lubią bawić się na dworze, szczególnie gdy po deszczu są duże kałuże i można po nich skakać do woli w pięknych, kolorowych kaloszkach. Pomyślał, że musi wymyślić sposób, aby poprosić słoneczko, aby wyszło zza chmur i swoimi promykami rozświetliło cały Świat.
– Wymyślę deszczową piosenkę i zabawę – pomyślał mały Milu – abym mógł iść na łąkę pobawić się piłką i żeby dzieci mogły się fajnie bawić w domku, gdy pada deszcz. I może dzięki mojej zabawie, wyjdzie słońce i będziemy mogli wszyscy razem iść na spacer.
Jak pomyślał, tak też postanowił zrobić. Myślał i myślał. Niestety, nic małemu Milu nie przychodziło do głowy. Zmartwił się tym bo bardzo chciał wymyślić fajną zabawę dla dzieci, żeby mogły się wesoło bawić w deszczowy dzień. Przypomniał sobie nagle co mogłoby mu poprawić humor.
– Zrobię sobie cieplutką herbatkę z malinami, miodem i cytryną – powiedział na głos – ciepła herbatka jest zdrowa i smaczna, więc na pewno pomoże mi wymyślić ładną, deszczową zabawę – dodał wesoło i pobiegł szybciutko do kuchni zaparzyć swoją smaczną herbatkę.
W małym pokoiku pieska Milu po chwili unosił się przepiękny, malinowy zapach. Milu napił się powolutku ze swojego kubeczka. Od razu zrobiło mu się weselej i cieplej. Pomyślał, że bardzo byłoby mu miło, gdyby ciepło, które ma w swoim kubeczku, było w całym jego domku, dlatego postanowił, że zatańczy i zaśpiewa słoneczną piosenkę, która obudzi słoneczko, żeby wyszło zza chmur. Jednak nie wiedział od czego ma zacząć. Deszczyk robił kap, kap, kap. Wiatr za oknem robił szum, szum, szum. A kropelki robiły puk, puk, puk.
– Już wiem – zawołał wesoło Piesek Milu. – zatańczę wesoło, zaśpiewam piosenkę o deszczu i poproszę go, żeby razem ze mną obudził słoneczko. – dodał i podskoczył z radości.
Milu podbiegł do swojego okienka i zaczął śpiewać tak:
Deszczyk robi kap, kap, kap. Kap, kap, kap
To jest właśnie znak, to jest znak, to jest znak
Wiaterek robi szum, szum, szum. Szum, szum, szum
Na uszko powiem mu. Na uszko powiem mu.
że piesek Milu tańczy tu
bo gdy kropelki robią kap, kap, kap. Kap, kap, kap
Za rączki kogoś złap. Za rączki kogoś złap
I tańcz właśnie tak. I tańcz właśnie tak.
Obrót jeden w prawo zrób. Uśmiechnij się też już
Rączki razem złóż i klaśnij raz, dwa, trzy
I już jest ciepło mi.
bo gdy deszczyk robi kap, kap, kap. Kap, kap, kap
Ja śpiewam właśnie tak:
Obrót teraz zrobię w lewo
I spojrzę w górę, prosto w niebo
Zawołam wesołe słoneczko
aby zza chmurki wyszło troszeczkę
I klasnę w ręce raz i dwa
Klasnę najmocniej, jak się da.
Piesek Milu tańczył i śpiewał tak długo, aż nagle zza ciemnych chmur wyszły pierwsze promyki słońca. Piesek ucieszył się bardzo mocno i zawołał jeszcze głośniej:
– chodź do mnie słoneczko, pokaż się troszeczkę. Piesek Milu woła Cię, przyjdź tu szybko, ogrzej mnie.
Słoneczko leniwie przeciągnęło się i otarło oczka. Gdy zobaczyło pieska Milu bardzo się ucieszyło i uśmiechnęło się wesoło. Gdy tylko się rozbudziło, odsunęło ciemne chmury i mocniej zaświeciło prosto w okienko pieska Milu. Piesek szybciutko ubrał swoje małe, czerwone kalosze, owinął się szalikiem, a na głowę założył czapkę i wybiegł szybciutko z domu, żeby przywitać się ze słoneczkiem. Słoneczko zaprosiło Pieska Milu na spacer po łące. Piesek zgodził się z radością i razem ze słoneczkiem poszedł na bardzo długi spacer. Było mu ciepło i wesoło.
A czy Wam również zrobiło się wesoło i ciepło? Jeśli chcecie, aby deszcz przestał padać i wyszło słońce, a wasze nóżki i rączki się ogrzały, zaśpiewajcie jeszcze raz wesołą piosenkę pieska Milu:
Deszczyk robi kap, kap, kap. Kap, kap, kap
To jest właśnie znak, to jest znak, to jest znak
Wiaterek robi szum, szum, szum. Szum, szum, szum
Na uszko powiem mu. Na uszko powiem mu.
że piesek Milu tańczy tu
bo gdy kropelki robią kap, kap, kap. Kap, kap, kap
Za rączki kogoś złap. Za rączki kogoś złap
I tańcz właśnie tak. I tańcz właśnie tak.
Obrót jeden w prawo zrób. Uśmiechnij się też już
Rączki razem złóż i klaśnij raz, dwa, trzy
I już jest ciepło mi.
bo gdy deszczyk robi kap, kap, kap. Kap, kap, kap
Ja śpiewam właśnie tak:
Obrót teraz zrobię w lewo
I spojrzę w górę, prosto w niebo
Zawołam wesołe słoneczko
aby zza chmurki wyszło troszeczkę
I klasnę w ręce raz i dwa
Klasnę najmocniej, jak się da.